Kierownikiem wycieczki był p. Stefan Opalski, koordynatorem projektu Rysiek Łakomski.
Zebraliśmy się przy siedzibie Stowarzyszenia (świetlicy wiejskiej) cierpliwie czekając na przyjazd autobusu. Pogoda zapowiadała się wyśmienicie lekkie zachmurzenie, temperatura idealna na górskie wycieczki. Uczestnikami wycieczki były osoby w różnym wieku. Wieku wprawdzie nie powinno się nikomu wypominać, zwłaszcza kobietom, ale szczególną uwagę organizatorów zwróciła na siebie Pani Ola w wieku 4 latek, która mile powitała zebranych ślicznym uśmiechem. Gdy uczestnicy wycieczki zajęli miejsce w autobusie udaliśmy się do Szlachtowej. W czasie przejazdu przewodnik p. Leszek obrazowo opowiadał o mijanych miejscowościach jak i widocznych z autobusu pasmach Jaworzyny Krynickiej, Radziejowej i Gorcach. Po dotarciu do parkingu w Szlachtowej udaliśmy się już pieszo do wąwozu Homole.
Przez potok przechodzi się solidnymi pomostami, aż dociera się do schodków, przy których Kamionka spływa po wysokich głazach. Podziwiamy Wąwóz, ale już za chwilę po wspinaczce po schodkach docieramy do Doliny Dubantowskiej, gdzie postawiono ławy i z której widać Kamienne Księgi, na których według legend zapisano ludzkie losy. Idziemy dalej - płaska i szeroka droga licznie pokryta jest zwierzęcymi odchodami. Podążamy ku Wysokiej.
Następnie docieramy do bazy namiotowej, nie ma ani jednego namiotu, za to w znacznej odległości widzimy drewnianą konstrukcję. Dalej szlak prowadzi w górę dróżką przez piękne, zielone pola. Tutaj znowu dopadł nas deszczyk. P. Leszek zarządził przerwę i w międzyczasie przeszkolił nas z zasad zachowania się w górach podczas burzy. Podczas postoju z dala minęło nas stado owiec ale ich ochrona, piękne owczarki podhalańskie przyszły z wizytą do naszej ekipy ... na ciasteczko.
Już pod samym szczytem szlak rozwidla się na zielony i niebieski.
Tutaj postanowiliśmy się podzielić na grupę która podejmie z p. Leszkiem atak szczytowy i grupę która z p. Stefanem i p. Ryśkiem będzie ... zabezpieczeniem logistycznym. Grupa atakująca szczyt Wysokiej (1050 m. n.p.m.) mozolnie wspinała się po schodkach.. Szczyt jest niewielki. Niestety, i tutaj znów nas dopadł drobny deszczyk i widoczność nie była najlepsza, mimo tego opowiadanie p. Leszka spowodowało, że każdy z ekipy zdobywców Wysokiej oczami wyobraźni zobaczył Tatry, Babią Górę, Pasmo Radziejowej, Magurę Spiską, Góry Lewockie i Pieniny. Grupa zdobywców zeszła do rozwidlenia szlaków gdzie połączyła się z zabezpieczeniem logistycznym i już razem poszliśmy w kierunku przełęczy Rozdziela. Szlak jest bardzo przyjemny, dosyć płaski i prowadzi zaraz przy granicy polsko-słowackiej, więc co i rusz natrafiamy na słupki graniczne. Jest w tej części kilka podejść, gdyż wchodzimy na Watrisko (960 m.n.p.m.) oraz na Wierchliczkę (966 m.n.p.m.), ale nie są one oznaczone w żaden wyraźny sposób, toteż nie do końca wiadomo kiedy się te szczyty zdobywa. Niestety, w tej części szlaku zaczyna zbliżać się do nas burza, ale przeczekaliśmy ją – przeszła bokiem. Na nas spadł znów lekki deszczyk.
Schodząc docieramy do bacówki gdzie p. Leszek zarządził krótki postój część z nas dokonała zakupu serów owczych.
Dochodzimy w końcu do Jaworek – śliczna mała miejscowość Pienińska. Wchodzimy na deptak wyłączony z ruchu kołowego, na placu przygotowane ławeczki, donice z tutejszą florą, kilka informacji o okolicy i jej historii ... Przewodnik opowiada nam o architekturze Jaworek oraz o ... podkowcu małym – rzadkim nietoperzu, którego kolonia zamieszkuje poddasze tutejszego kościoła.
Maszerujemy do parkingu gdzie przywitał nas radosnym uśmiechem p. Mariusz – kierowca naszego autobusu. Rozsiedliśmy się wygodnie w autobusie by dotrzeć na zasłużony posiłek. Obiadek był pyszny – wielka czara kwaśnicy i pyszny ogromny placek ziemniaczany po zbójnicku bogato nadziany mięskiem. Po obżarstwie każdy ociężały, zmęczony, ale uśmiechnięty wsiada do autobusu by rozpocząć podróż powrotną do Wielopola.
Ale to jeszcze nie wszystko. Mimo że przeszliśmy ponad 20 km w górach w zmiennej aurze, kilkakrotnie zmoczeni deszczem w autobusie przy akompaniamencie gitary śpiewaliśmy biesiadne i rajdowe piosenki – było wesoło.
Nasza przygoda była wspaniała, mimo że zmienna była pogoda w górach i przekonaliśmy się jak ważne jest właściwe wyposażenie. Wyszliśmy przy lekkim zachmurzeniu, bawiliśmy się w berka z burzą by w końcu zejść w deszczu. Ale nie to jest najważniejsze. Cel wycieczki został osiągnięty!!! Podczas podziwiania Pienin, zawiązały się nowe znajomości pomiędzy mieszkańcami Wielopola. Ważny jest uśmiech i zadowolenie każdego z uczestników wycieczki, a dla organizatorów pytanie ... kiedy następna wycieczka? – my jedziemy!!!!!
Rysiek
Zapraszamy do galeri zdjęć upamiętniającej tę wycieczkę.
Profil wysokości oraz mapa trasy. |